poniedziałek, 13 lutego 2012

Szydełkiem malowane

Takie coś mi w głowie siedziało już od dłuższego czasu. Nie wiedziałam, jak temat ugryźć, aż trafiłam w necie na hasło painted crochet. Nici na początek kupiłam najprostsze maszynowe (poliestrowe), kolory wiosnę przyzywające, i - proszę, serwetka roboczo zwana "szron i pierwiosnki":


Ponieważ nici maszynowe cienkie są, to i wyszła niewielka, 16,5 cm średnicy. Tak się zastanawiam, czy nie lepiej wyglądałaby na ścianie?

2 komentarze:

Agnieszka pisze...

A że jaktotak?

shilo pisze...

It's a secret...

No, nie do końca, bo wujek googiel twoim bratem czy jakoś tak, ale póki co - nie będziemy zasłaniać widoku technologią ;)