Natchnęły mnie prace, głównie kocyki, szydełkowane techniką granny square. Do tego nie bardzo wiedziałam co serwetkowego można zrobić z kordonków pomarańczowego i zielonego, a tu jakoś wszystko mi zagrało i powstał woreczek. Straszna jak dla mnie dłubanina, w sumie prawie 2 miesiące męczyłam temat, z przerwami na ozdoby świąteczne itp. Dłubanie, bo nie znoszę zakańczania, chowania nitek, potem zszywanie, samo szydełkowanie szło zgrabnie, ale powykańczać to wszystko, ufff.... no ale jest:
4 komentarze:
przepiękny..... a mi zawsze cierpliwości brak....
Dziękuję :) A cierpliwość to i u mnie towar deficytowy, zwykle mam jej tylko na niewielkie robótki, czego mi niezmiennie szkoda. Firany, obrusy - moje odwieczne marzenie...
Prześliczny ten woreczek-warto było się pomęczyć.
Pozdrawiam !
:) Zgadzam się w całej rozciągłości :) Wszystkie rzeczy ukończone cieszą, a jak się jeszcze podobają, to wiadomo!
Prześlij komentarz